Enej, Krawczyk, Smoleń i Piotr Żyła - gwiazdy zjechały do Mszany

2013-12-02

Znani i lubiani wystąpili podczas Gali Viva Naj w miejscowym ośrodku kultury. Nie tylko sami dali popis swoich umiejętności, ale także podziwiali kunszt najzdolniejszych uczestników mszańskiej biesiady.  

W sobotę 30 listopada rozdano statuetki w pięciu kategoriach. Pierwsza to: "Viva najśmieszniejszy". Zadanie to rozśmieszenie publiczności ciekawym żartem. Statuetkę wręczał Bogdan Smoleń (w tej roli Tadeusz Wawrosz). Zwyciężył Rafał Surowiec. Druga kategoria - "Viva najsprawniejsi" to skoki narciarskie obserwowane skwapliwie przez Apoloniusza Tajnera (Blandyna Nowak). Najdalej skoczył Michał Gawliczek.Nagradzał Piotr Żyła (Ania Rudkowska). Zmagania numer trzy to już pokaz mody w kategorii "Viva najpiękniejsza". Statuetkę pięknym paniom płci męskiej wręczała projektantka mody Ewa Minge (Marta Cieślik). Najlepiej zaprezentował się Grzegorz Marcol. Rywalizowano oczywiście w śpiewaniu. Statuetkę w kategorii "Viva rozśpiewana" wręczała Doda (Beata Pogorzelska). Pięknym głosem popisała się Joanna Kubica. Nie zabrakło także światowej sławy fotografa. W rolę Marcina Tyszki wcielił się Paweł Bednarski. Na zakończenie uczestnicy biesiady tańczyli z Shakirą (Marta Cieślik), a nagradzał juror i tancerz Michał Piróg (Ania Rudkowska). Najciekawiej wyginał ciało Mieczysław Szotek.  

Na biesiadzie przygrywał zespół Avantis, a imprezę prowadzili: Grażyna Torbicka (Celina Mizia) i Tomasz Kamel (Rafał Jabłoński). Na scenie zaprezentowała się grupa Enej ze swoim liderem (w roli wokalisty Kornelia Zazulak). Wystąpił ponadto Krzysztof Krawczyk (Blandyna Nowak) w duecie z Bogdanem Smoleniem (Tadeusz Wawrosz). Zjawiła się także Teresa Werner. W tej roli Rafał Jabłoński, który jako dyrektor GOKiR Mszana jest zadowolony z poziomu zabawy i reakcji publiczności.

- Obawiałem się, że scenariusz imprezy jest zbyt ambitny i możemy polec organizacyjnie. Osoby zaangażowane w zabawę spisały się jednak świetnie dzięki czemu uniknęliśmy jakichkolwiek wpadek. Serdecznie im za to dziękuję - mówi Rafał Jabłoński. - Nadmienię tylko, że niektórzy musieli przebierać się nawet cztery razy. Do tego dochodziło czuwanie nad dźwiękiem i rekwizytami. Wyszło zgodnie z planem i jedynym zmartwieniem jest wysoko zawieszona poprzeczka, która wprawia mnie w zakłopotanie przed kolejnymi biesiadami, których poziom musiałby być przynajmniej porównywalny - dodaje dyrektor GOKiR Mszana.  

POWRÓT